Po
dłuższej przerwie od czytania horrorów
w końcu powróciłam
do tego gatunku! W "Infekcji" znalazło się to, co powinno
- ogromne ilości krwi, demony, a co za tym idzie - nastrój
grozy i niepokoju. Wszystko to napisane przyjemnym stylem i z
przewijającym się czarnym humorem sprawiło, że powrót
do horroru, ale też pierwszą styczność z Grahamem Mastertonem
mogę uznać za udane.
Harry
Erskine jest jasnowidzem, a przyszłość najchętniej przepowiada
starszym osobom, od których
łatwo jest wyłudzać więcej pieniędzy. Pewnego razu ukazują mu
się zakonnice, które
ostrzegają go przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Chcą też,
żeby przekazał to swojemu narodowi, który
ma stać się ofiarą demonów.
Mężczyzna szybko przekonuje się, że pojawienie się zjaw nie było
tylko zwykłym snem, a nad Amerykanami naprawdę czyha coś złego...
Jednak Erskine nie jest jedyną osobą, która
się o tym dowiaduje. Anna Grey próbuje
zapobiec rozprzestrzenianiu się groźnego wirusa. Nie jest to jednak
możliwe, zwłaszcza przez to, co dzieje się z ofiarami choroby już
po śmierci... Kobieta jest ostrzegana, że ma nie zajmować się tą
sprawą, ta jednak nie chce rezygnować. Przypadkowe spotkanie dwójki
bohaterów
sprawia, że chcą połączyć swoje siły i pokonać demony...
Jednak czy jest to jeszcze możliwe?
Akcja
w "Infekcji" jest szybka i właściwie przez cały czas coś
się dzieje. Nawet kiedy zwalnia tempo, można czuć niepokój
i niepewność, bo wiadomo, że bohaterom i ich narodowi grozi coś
niebezpiecznego... jednak nie wiemy co dokładnie i musimy czekać na
rozwój
wydarzeń. Każdy kolejny wątek, czy też kontynuacje już tych
rozpoczętych, tylko podnosi napięcie i chęć dowiedzenia się kto
wygra - demony czy nasi bohaterowie (a może jednak nikt...).
W
książce pojawia się wiele opisów,
które
obrazują nam jak obrzydliwie wyglądały ofiary epidemii, czy też
to, co działo się z księdzem, który
chciał pomóc
Erskinowi. I choć same w sobie nie były przyjemne (z wiadomych
względów)
to potrafiły zaciekawić i - przede wszystkim - spotęgowały
mroczną atmosferę w "Infekcji". Mimo tego, pojawiały się
elementy czarnego humoru, zwłaszcza przy obecności jasnowidza.
Warto też wspomnieć, że w książce pojawił się nasz polski
element - psy, które
tropiły robactwo.
Po
wszystkich ciekawych wątkach i opisach spodziewałam się hucznego
zakończenia. Niestety takiego nie dostałam. Według mnie książka
skończyła się w dość prosty sposób,
brakowało w nim elementu, który
bardzo zachwyciłby czytelnika.
"Infekcję"
można zaliczyć do książek, które
warto przeczytać, szczególnie
jeśli jest się fanem horrorów.
Ciekawe wątki, szybka akcja, dużo krwi i demony sprawiają, że
atmosfera jest taka, jaka powinna być - budząca grozę i napięcie.
Jednak jeśli ktoś nie przepada za obrzydliwymi scenami i ma raczej
słaby żołądek to pozycja nie do końca będzie dla niego
odpowiednia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz