piątek, 31 sierpnia 2018

#115 LUCINDA RILEY - "SIOSTRA PERŁY"


Na „Siostrę Perły” czekałam tak jak na każdą książkę Lucindy Riley - z ogromną niecierpliwością. Aż w końcu nadszedł ten dzień, kiedy do drzwi mojego domu zadzwonił kurier, a w ręce trzymał wymarzoną książkową przesyłkę. Niestety „Siostra Perły” musiała poczekać...aż do wieczora wtedy mogłam spokojnie zabrać się za jej lekturę. Wymagania miałam spore. Czy i tym razem jestem zachwycona powieścią Riley? Hmm...

"Sześć sióstr. Choć urodziły się na różnych kontynentach, wychowały się w bajecznej posiadłości na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Adopcyjny ojciec, nazywany przez nie Pa Saltem, nadał im imiona mitycznych Plejad. Każda ułożyła sobie życie po swojemu i rzadko mają okazję spotkać się wszystkie razem. Do domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który zostawił każdej list i wskazówki mogące im pomóc w odkryciu własnych korzeni. I w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie, co się stało z siódmą siostrą. Cece D’Apliese nigdy nigdzie nie pasowała… Po śmierci ojca CeCe znalazła się na życiowym zakręcie. Postanawia opuścić Anglię i podążyć za wskazówkami pozostawionymi jej przez Pa Salta, by odkryć swoją przeszłość. Jedyne, co ma, to czarno-białe zdjęcie i nazwisko pionierki, która ponad sto lat wcześniej walczyła o przetrwanie w niegościnnej Australii. Rok 1906. Kitty McBride, córka duchownego z Edynburga, otrzymała niebywałą szansę podróży do Australii jako towarzyszka zamożnej pani McCrombie. Wkrótce jej los splata się z dwoma bliźniakami – porywczym Drummondem i ambitnym Andrew, spadkobiercami fortuny, której ich rodzina dorobiła się, handlując perłami. Kiedy CeCe dociera do Australii, zaczyna wierzyć, że ten dziki kontynent może zaoferować jej coś, o czym nigdy nie śmiała marzyć: poczucie przynależności i prawdziwy dom." 
[źródło: http://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazka,1784,4117,siostra-perly.html

Zacznę chyba od tego, że gdy w poprzednich częściach przewijała się postać Star to za każdym razem stwierdzałam, że jej nie lubię, tak po prostu. Myślę, że „Siostra Perły” nieco zmieniła moje podejście, może jej nie polubiłam, ale powiedzmy, że teraz ją nawet akceptuję. Mimo tej zmiany, niestety ta część cyklu „Siedmiu Sióstr” nie urzekła mnie tak bardzo jak poprzednie. Historia z przeszłości, która pojawia się zawsze w powieściach Lucindy, tym razem była tanią historią miłosną. Trochę się zawiodłam, bo autorka przyzwyczaiła mnie do tego, że zawsze jestem pod wrażeniem pomysłu na konstrukcję tych wszystkich relacji łączących bohaterów, wpływu ich zachowań na przyszłość późniejszych pokoleń. I tak się teraz zastanawiam, czy pomysł na cykl o aż siedmiu siostrach nie będzie przesadą? To znaczy nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam książki Riley, ale czasem co za dużo to nie zdrowo, prawda? Z pewnością jednak przeczytam wszystkie pozostałe części...nie mogę się doczekać rozwiązania dwóch zagadek - jeśli czytaliście poprzednie tomy to na pewno wiecie co mam na myśli. Tak czy inaczej, mogę powiedzieć tylko jedno - sięgnijcie po Riley, mówię to ja, jedna z największych fanek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz