czwartek, 29 czerwca 2017

#37 [PRZEDPREMIEROWO] JILL SANTOPOLO - "ŚWIATŁO, KTÓRE UTRACILIŚMY"


Tytuł: "Światło, które utraciliśmy"
Autor: Jill Santopolo
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 344
Data wydania: 5 lipca 2017

"Światło, które utraciliśmy" to przepiękna opowieść o miłości na różnych etapach i płaszczyznach. To również książka o trudnych życiowych decyzjach i o tym, jak wpływają one na dalsze losy. Bardzo refleksyjna i pełna wzruszeń.




Magda: Sięgając po książkę "Światło, które utraciliśmy" spodziewałam się lekkiej i troszkę banalnej historii miłosnej. Moje oczekiwania co do tej pozycji nie były zatem wygórowane. Na szczęście bardzo miło zostałam zaskoczona! 

Lucy i Gabe poznali się tego dnia, o którym żaden Amerykanin, ba, żaden człowiek nie zapomni do końca życia - był to dokładnie 11 września, dzień w którym World Trade Center przestało istnieć. Właśnie wtedy między tymi dwoma ludźmi zaiskrzyło. Niestety ich życiowe plany nie pokrywały się ze sobą...Gabe otrzymał propozycję pracy na Bliskim Wschodzie, a Lucy została w Nowym Jorku by kontynuować swoją karierę. Czy ich miłość przetrwa? Jak potoczą się ich dalsze losy? Nie, nie zdradzę Wam tego. 

Jill Santopolo zastosowała bardzo ciekawą narrację, w której główna bohaterka Lucy zwraca się do Gabe'a. Myślę, że taki zabieg spowodował, że cała ta historia jest jeszcze bardziej naładowana emocjami, sprawia wrażenie bardzo prywatnej i intymnej rozmowy. Dzięki temu szczegółowo poznajemy uczucia i motywy kierujące bohaterką. To z kolei pozwala nam na ocenę jej zachowania. Osobiście jest mi trochę trudno zrozumieć Lucy. Dla mnie oczywistym jest, że prawdziwie można kochać tylko jednego mężczyznę. Lucy pokochała dwóch, co w mojej ocenie jest nie prawdą. Kochała tylko jednego z nich, z drugim po prostu było jej wygodnie i zapewnił jej to, o czym marzyła (choć oczywiście nie obyło się bez zgrzytów). Miłość, którą obdarzyła Gabe'a była naprawdę głęboka, jednak nie na tyle, by rezygnować ze swojej kariery- z marzeń. To samo tyczy się Gabe'a - kochał, ale własne szczescie, chęć realizacji swoich planów zawodowych postawił na pierwszym planie. 

"Światło, które utraciliśmy" to przepiękna opowieść o miłości na różnych etapach życia i na różnych płaszczyznach. To również książka o trudnych życiowych decyzjach i o tym, jak wpływają one na dalsze losy. Bardzo refleksyjna i pełna wzruszeń. 

"Światło, które utraciliśmy" nie jest lekką lekturą. Porusza bardzo życiowe problemy, pokazuje jak trudno jest podjąć decyzję, która by nas w pełni satysfakcjonowała. Życie wymusza na nas trudne wybory, niejednokrotnie musimy rezygnować z jednej opcji na rzecz drugiej. Na tym właśnie polega życie - na decydowaniu co jest dla nas najważniejsze i co sprawi, że będziemy szczęśliwi. 

Uwierzcie, po przeczytaniu "Światło, które utraciliście" spędzicie długie chwile na refleksji nad własnym życiem, na zastanawianiu się co by było gdyby...


Olga: „Światło, które utraciliśmy” to książka, której początkowo nie uznawałam za jakąś bardzo dobrą, ale po prostu zwyczajną. Historia wydała mi się dość prosta, jednak w końcu zrozumiałam, że taka nie jest. Zawierała w sobie elementy szczęścia, ale też smutku, miłości spełnionej i niespełnionej. Jednak ważnym odczuciem było też cierpienie, które w mniejszym lub większym stopniu towarzyszyło głównej bohaterce. 

Treść, którą czytamy, jest skierowana do Gabe’a, którego Lucy poznała w dniu tragedii z World Trade Center. Często się zdarzało, że cześć z faktów dotyczących ich życia poznaliśmy już wcześniej, jednak bardziej ogólnikowo. Z czasem doceniłam takie posunięcie autorki, bo rzadko kiedy w książkach spotykamy coś takiego, a w wypadku „Światła, które utraciliśmy” to był doskonały pomysł. Ponadto każdy rozdział był dosyć krótki, dzięki czemu szybciej i przyjemniej czytało się książkę.

Lucy od samego początku naprawdę kochała Gabe’a. Nawet po związaniu się z innym mężczyzną, to właśnie on zajmował jej myśli. Szczerze mówiąc, na początku bardzo mnie to irytowało. W życiu naprawdę jej się poszczęściło – poznała kogoś, kto ją bardzo pokochał, spełniał z nią wspólne marzenia; kogo w końcu poślubiła i z kim miała piękne dzieci. Do tego miała cudowną pracę, w której się spełniała. A mimo to często narzekała, a to że Dorren zrobił jej niespodziankę (coś, o czym marzyła), ale jej nie pasowało to, bo wolała sama zdecydować o tym…

Po przeczytaniu książki dotarło jednak do mnie, że Lucy kochała Dorrena, jednak jej prawdziwą miłością był Gabe. I wtedy jej uczucia co do niego okazały mi się rzeczywiste… Dlaczego myślała o nim przez wiele lat, a także dlaczego tak reagowała na wiadomości z jego życia, maile… Myślę, że bardzo żałowała tego, jak niektóre rzeczy się potoczyły, szczególnie po zakończeniu, które właściwie złamało moje serce… Mimo swoich uczuć do Gabe’a Lucy nie chciała zrezygnować ze swojej rodziny dla niego. Swoje dzieci stawiała ponad wszystko i nie zamierzała niszczyć ich życia przez rozwód z ich tatą, co pokazało, że była naprawdę dojrzałą kobietą i matką.

Jeśli chodzi o postać Gabe’a to też z początku bardziej byłam na nie niż na tak. Zdecydowanie nie spodobało mi się, że tak po prostu zostawił Lucy i wyjechał, żeby spełniać swoje marzenia dotyczące pracy. Jednak, kiedy to przemyślałam, pomyślałam, że na jego miejscu postąpiłabym podobnie, bo kochając to, co robię też bym wolała wyjechać i się spełniać. I też liczyłabym, że w końcu drogi z ukochaną osobą w końcu się zejdą. Jednak te zachowania Gabe’a były co najmniej nieodpowiednie – raz pisał do Lucy, przez co ta na nowo zaczynała o nim Myślec, a raz przez wiele miesięcy się nie odzywał, nie wspominając nawet m.in. o swoich zaręczynach..

Warto przeczytać „Światło, które utraciliśmy”, bo to książka, która potrafi złamać serce. Pokazuje historię z pozoru zwykłą, a jednak niesamowitą. Pokazującą, jak wielkie szczęście miała bohaterka, ale też jakie cierpienie musiała zaznać. Kilka godzin z tą książką będzie niewystarczające, bo po lekturze będzie potrzebne jeszcze kilka, żeby oswoić się z tym, jak to wszystko się potoczyło…

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu:

4 komentarze:

  1. Przykuła moją uwagę. Historia wydaje się piękna, choć smutna, ale chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć to nie mój typ to przyznaje, że nieco mnie korci. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Warto przeczytać „Światło, które utraciliśmy”, bo to książka, która potrafi złamać serce." - tym jednym zdaniem tylko utwierdziłyście mnie w przekonaniu, że to książka dla mnie i już nie mogę się doczekać aż ją przeczytam :)
    Buziaki!
    siemamoniaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj! Muszę koniecznie przeczytać ������

    OdpowiedzUsuń