Tytuł: "40 godzin"
Autor: Kathrin Lange
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2017
Bardzo zachęcający wydał mi się opis książki "40 godzin", dlatego sądziłam, że spędzę czas na emocjonującej i trzymającej w napięciu lekturze. W końcu, kiedy akcja toczy się w ciągu tytułowych czterdziestu godzin w książce musi się dziać wiele i to w zastraszająco szybkim tempie. Niestety okazuje się, że niekoniecznie...
"Gdy w stolicy Niemiec trwają obchody Ekumenicznych Dni Kościoła, policjant Faris Iskander otrzymuje anonimowy telefon i filmik, na którym ktoś ukrzyżowuje mężczyznę. Funkcjonariusze mają czterdzieści godzin na znalezienie ofiary. Jeśli nie zdążą, nie tylko mężczyzna zginie, ale cały Berlin stanie w ogniu. Rozpoczyna się wyścig z czasem i pogoń za zamachowcem."
Na początku zostajemy rzuceni w wir wydarzeń. Kathrin Lange od razu przechodzi do konkretów. Można jednak powiedzieć, że na tym właściwie koniec. Każda kolejna strona jest coraz mniej emocjonująca, a wydarzenia wcale nie zaskakują. Brakuje tutaj napięcia towarzyszącego upływającemu czasu. Nie czuć tego zagrożenia, o którym mowa w książce. Naprawdę szkoda, bo pomysł na książkę był naprawdę ciekawy.
Co do samych bohaterów to również nie ma się czym zachwycać. Główne postaci to muzułmański policjant i chrześcijański zamachowiec. Niestety obydwoje są tacy jacyś...nijacy.
"40 godzin" to jednak ciekawe, inne niż dotychczas spojrzenie na aktualny problem całego świata, a dokładniej - na terroryzm. Autorka pokazuje nam, jak przykre jest stereotypowe osądzanie innych ludzi. Kiedy w metrze wybuchnie bomba, kogo ludzie wskażą jako prawdopodobnego zamachowca? Zapewne domyślacie się odpowiedzi. Choć realia naszego świata dają nam podstawy do takiej podejrzliwości względem muzułmanów, to może się zdarzyć, że ten osąd jest ogromnym błędem.
Choć miałam ochotę zakończyć tę książkę gdzieś po przeczytaniu jednej trzeciej całości, to dobrnęłam do końca licząc na to, że może jednak będzie lepiej. Niestety, nie było. Od thrillerów oczekuję zawsze porządnej dawki emocji, trzymania w napięciu...szczególnie gdy fabuła opiera się na odliczaniu czasu do wielkiego "bum", a tutaj tego nie otrzymałam. Szkoda, wielka szkoda.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
Szkoda że książka okazała się klapą :/ Ale racja, po to człowiek sięga po thriller żeby poczuć trochę adrenaliny... Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, ja zawsze sobie w takiej sytuacji wmawiam że dzięki temu bardziej docenię inne książki po takim zawodzie :D
OdpowiedzUsuńByłam tej ksiażki ciekawa, właśnie ze względu na tytułowe odliczanie czasu. Skoro nie ma emocji, postacie są nijakie i bez szału to sobie ją odpuszczę. Szkoda czasu na thrillery bez emocji :)
OdpowiedzUsuń