niedziela, 14 maja 2017

#19 SARAH J. MAAS - "DZIEDZICTWO OGNIA"

Tytuł: „Dziedzictwo Ognia"
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 23 września 2015

"Dziedzictwo Ognia", czyli trzecia część cyklu "Szklany tron" daje nam możliwość jednoczesnego obserwowania wydarzeń wysłanej do Wendlyn Celaeny, pozostających w Adarlanie Chaola i Doriana oraz dodatkowo wiedźmy Manon. Akcja znacznie spowalnia, dzięki czemu możemy poznać wewnętrzne przeżycia bohaterów. I jak zwykle Sarah J. Maas potrafi zaskoczyć czytelnika!


Magda: Sarah J. Maas oczarowała mnie swoim kunsztem pisarskim. Jednak lektura "Dziedzictwa ognia" dostarczyła mi skrajnych emocji. Z jednej strony byłam oczarowana, z drugiej...przez dłuższy czas po prostu się nudziłam. Nie wspomnę już o tym, że mój egzemplarz był pozbawiony kilku stron (były puste), oczywiście w kluczowym momencie. Także domyślcie się co czułam... Całe szczęście zdjęciami brakujących stron poratowała mnie Olga (dzięki siostra!). 

Cealena przebywa w Wendlyn, gdzie została wysłana przez Chaola. Mając na uwadze wcześniejsze wydarzenia, postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej na temat kluczy Wyrda. Niestety, władczyni Fae - Maeve - która może dostarczyć Cealenie cennych informacji, nie chce tego uczynić dopóki bohaterka sobie na to nie zasłuży. Dlatego też, pod nadzorem księcia Rowana, Cealena uczy się panowania nad magią, którą posiada. Jak widzicie fabuła zarysowuje się naprawdę ciekawie. W tej części dowiadujemy się sporo o samej Cealenie, a właściwie o Aelin, bo tak brzmi jej prawdziwe imię. Sarah J. Maas uraczyła nas kilkoma retrospekcjami, dzięki którym możemy poznać cząstkę dzieciństwa bohaterki. Przebieg wydarzeń jest bardzo powolny, przez większą część książki nie dzieje się właściwie nic emocjonującego. To zwolnienie akcji, mnie osobiście nie przypadło do gustu, ale można uznać, że miało ono jakiś większy cel - w centrum zainteresowania znalazła się postać Celaeny, jej przeszłość, teraźniejszość i wewnętrzne rozterki. Myślę, że przez ten zabieg autorki, lepiej mogłam zrozumieć motywy kierujące bohaterką przy podejmowaniu decyzji, w pewien sposób też zaczęłam jej współczuć. Niestety, ale kompletnie nie spodobał mi się wątek Manon, bardzo mnie nudził, a poza tym nie dostrzegłam żadnego powiązania z innymi wydarzeniami w książce. Być może kolejne tomy wyjaśnią coś więcej w tej kwestii, ale na ten moment, wplecenie tego między wydarzenia w Adarlanie a poczynania Celaeny, wydaje się bezzasadne. 

W "Dziedzictwie ognia" pojawia się kilku nowych bohaterów. Wśród nich jest książę Rowan. To postać, która wśród wielu czytelniczek zyskała ogromną sympatię. Ech, nie wiem czy ja po prostu jestem już na to za stara, ale nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad tą postacią. Cierpliwie poczekam z ostateczną opinią do kolejnych tomów. 

Zauważyłam, że pani Sarah J. Maas lubi uśmiercać dość ważnych bohaterów. I wiecie co? Zabrzmi to pewnie trochę strasznie, ale...lubię ją za to jeszcze bardziej! Przecież nie może być zbyt cukierkowo, prawda? Bez względu na to, co myślę o "Dziedzictwie ognia", z największą przyjemnością będę kontynuować tę serię.

Olga: „Dziedzictwo Ognia” okazało się dla mnie gorsze niż poprzednie dwie części. Mimo to, autorka zdecydowanie trzyma wysoki poziom, co przy trzeciej z rzędu książce z serii jest imponujące.

Podobnie jak w pierwszej części, akcja nie toczy się w szybkim tempie. Ponownie możemy lepiej przyjrzeć się bohaterom. Z nowymi dopiero się zapoznajemy, a u starych możemy odkryć ich kolejne cechy, czy historie z przeszłości, o których nie wiedzieliśmy w poprzednich częściach. Od początku irytował mnie Rowan, który szkolił Celaenę, jednak muszę przyznać, że kiedy opowiedział dziewczynie swoją historię, nawet go polubiłam. Zrozumiałam, że sam wycierpiał dużo, podobnie jak Królewska Obrończyni stracił kogoś bliskiego.

W książce pojawiły się też rozdziały z Manon, czyli postacią, którą dopiero w tej części poznaliśmy. Jeśli mam być szczera, to niewiele z nich wyniosłam. Kiedy tylko zobaczyłam, że to o niej będę czytać, automatycznie się wyłączałam i bardzo mało zapamiętywałam z tego, co chwilę wcześniej przeczytałam, a kiedy już był rozdział o np. Celaenie, od razu się ożywiałam i chętnie poznawałam jej dalsze losy. Z jednej strony mam nadzieję, że wątek Manon pojawi się w następnych częściach, ale z drugiej strony obawiam się, że wtedy również nie będę mogła się skupić na rozdziałach o niej.

W „Szklanym tronie” i „Koronie w mroku” moim ulubionym bohaterem był Chaol. Niestety tym razem byłam zawiedziona jego postacią. Wydawał się taki niezdecydowany, zagubiony. Mam nadzieję, że to się jednak zmieni. Jednak najgorsza była dla mnie zmiana, która zaszła w relacji Kapitana i Doriana. Jeśli też chodzi o księcia, to w jego życiu wydarzy się coś, co naprawdę może zaskoczyć, niekoniecznie pozytywnie.               

Nawet po trzeciej części jestem zakochana w tej serii i z ogromną przyjemnością przeczytam kolejne części. Zastanawiam się przede wszystkim, czy ktoś jeszcze zginie i jeśli tak to kto. I jak potoczą się losy Celaeny, Chaola i Doriana? Przestaję się już obawiać o poziom następnych części, bo wierzę, że będą równie dobre, jak te poprzednie.


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu:

                                                          

2 komentarze:

  1. Nie jest łatwo nie wypalić się w kolejnych i kolejnych częściach jakiejś serii. Fajnie, że taka zdrowa recenzja książki, na punkcie której trwa szał wśród bookstagramowych kont. Mimo sympatii do autorki są jek wypomniane błędy. To to ja lubię 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten cykl wciąż przede mną. Niestety nie mogę trafić w bibliotece. Ale w końcu się uda :-)

    OdpowiedzUsuń