Tytuł: "W domu"
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2017
Są tacy autorzy, o których słyszał niemalże każdy, a ten kto nie słyszał niech się wstydzi. Harlan Coben to zdecydowanie mistrz swojego gatunku. Niestety, nawet mistrz może mieć gorsze powieści...a niestety "W domu" właśnie do takich należy.
Magda: Na najnowszą powieść Cobena każdy fan czekał z niecierpliwością. Część osób postanowiła odświeżyć sobie całą serię, ale ja zwyczajnie nie miałam na to czasu. Stylu, towarzyszących książce emocji - tego na pewno się nie zapomina. Naprawdę.
Z bólem serca stwierdzam, że "W domu" to jedna z gorszych książek Cobena (a tych kiepskich jest naprawdę malutko, w końcu to mistrz!). Początek, a właściwe połowa książki jest zwyczajnie nudna, niezbyt wiele się dzieje, na szczęście dalsza część jest już ciekawsza. Jednak to, co najbardziej boli to rozwiązanie zagadki. Bardziej banalnego, mało oryginalnego chyba już nie dało się wymyślić. Wielka szkoda! Tematyka książki trochę oklepana...motyw porwania pojawia się przecież niezwykle często, dlatego trudno tu o jakiś powiew świeżości. Nie mniej jednak zagadki są, zwroty akcji również. Mimo wszystko to wciąż Coben i trudno nie lubić jego książki.
Bez względu na niedociągnięcia książkę czyta się szybko i przyjemnie. Bardzo lubię też schemat, którym posługuje się Coben. Nie wspominając już u moim ulubionym duecie - Myron i Win, jak zwykle fantastyczni. A dopuszczenie do głosu Wina - miłe i ciekawe zaskoczenie!
I choć trochę rozczarowałam się tą książką, to nie ukrywam, że Coben jest jednym z pisarzy, których zawsze będę cenić. Zdecydowanie zasługuje na podziw, bo jego książki zawsze wciągają od pierwszych stron i żadnych innych nie czyta się tak szybko i z takim zaangażowaniem.
Olga: O najnowszej książce Cobena "W domu" było głośno już kilka miesięcy temu i od tego momentu nie mogłam sie doczekać, żeby ją przeczytać. Choć przed sobą mam jeszcze kilka tytułów, których bohaterem jest Myron Bolitar, nawet nie wahałam się z tym, żeby poznać jego najnowsze losy.
Tym, co jest dla mnie największym plusem książki, są fragmenty, w których narratorem jest Win. Zawsze lubiłam tego bohatera, dlatego pokazanie niektórych sytuacji z jego perspektywy było dla mnie świetnym pomysłem. Choć już z innych książek Cobena możemy dowiedzieć się, jaki ma charakter, tak tutaj dostajemy wiele informacji z pierwszej ręki.
Początkowo wszystko dzieje się dość wolno, jak na Cobena, właściwie nawet nudno. Niby ktoś się odnajduje, niby ktoś inny ginie... jednak dla mnie wydało się to trochę bezbarwne. Bohaterowie na nowo szukają chłopaka, który 10 lat wcześniej zaginął i teraz, choć już zauważony, ucieka. Nie wiadomo gdzie, czy uda się go znaleźć. Ba! Nie wiadomo czy to na pewno jest osoba, o której myślą Win i Myron. Ci jednak nie poddają się i kontynuują poszukiwania. W międzyczasie wiele rzeczy wyda się podejrzanych, nasuwających myśli, które dotyczą widzianego chłopaka. Jednak czy którekolwiek z nich będą zgodne z tym, co nam się wydaje?
Sprawa jest niesamowicie ważna dla Wina, bo dotyczy jego krewnego. Choć chłopak, którego widziano w Londynie, nie jest bliskim mężczyzny, to ten za wszelką cenę chce go odnaleźć. Żeby uratować i jego i własnego krewnego. Nie ma wątpliwości, że Winowi bardzo na tym zależy, bo pierwszy raz w swoim życiu prosi o pomoc Myrona. Dążenie do poznania prawdy nie było proste, pojawiało się wiele wątpliwości, nawet w tym, czy chłopak, który przedstawia się jako Patrick Moore to rzeczywiście Patrick Moore.
Choć wiele elementów było ciekawych, niespodziewanych, to część z nich była trochę za bardzo zawiła. Właśnie przez to, że dużo rzeczy było pokomplikowanych, wydawało się, że zakończenie również okaże się bardziej wymagające. I tu się zawiodłam, bo akurat to było proste. Może nie takie, żeby każdy miał się go domyśleć, ale jednak już po poznaniu go nie ma tego efektu "wow", bo jest w nim coś takiego, co każdy mógł widzieć w jakimś filmie, czy też w książce. Jak dla mnie to słabe zakończenie jest nowością, bo Coben potrafi napisać taki finał, że długo potrafię być pod wrażeniem.
"W domu" porusza wiele trudnych tematów, nad którymi warto się zastanowić. Przede wszystkim do takich należy porwanie dzieci, ale też to, jak rodziny radzą sobie po takim przeżyciu, dlatego też warto przeczytać najnowszy tytuł Cobena. Jednak dobrze jest poznać kolejne losy Myrona i Wina, bo ta dwójka ma świetny humor, ale też idealnie ze sobą współgra przez wiele lat.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Albatros.
Tym, co jest dla mnie największym plusem książki, są fragmenty, w których narratorem jest Win. Zawsze lubiłam tego bohatera, dlatego pokazanie niektórych sytuacji z jego perspektywy było dla mnie świetnym pomysłem. Choć już z innych książek Cobena możemy dowiedzieć się, jaki ma charakter, tak tutaj dostajemy wiele informacji z pierwszej ręki.
Początkowo wszystko dzieje się dość wolno, jak na Cobena, właściwie nawet nudno. Niby ktoś się odnajduje, niby ktoś inny ginie... jednak dla mnie wydało się to trochę bezbarwne. Bohaterowie na nowo szukają chłopaka, który 10 lat wcześniej zaginął i teraz, choć już zauważony, ucieka. Nie wiadomo gdzie, czy uda się go znaleźć. Ba! Nie wiadomo czy to na pewno jest osoba, o której myślą Win i Myron. Ci jednak nie poddają się i kontynuują poszukiwania. W międzyczasie wiele rzeczy wyda się podejrzanych, nasuwających myśli, które dotyczą widzianego chłopaka. Jednak czy którekolwiek z nich będą zgodne z tym, co nam się wydaje?
Sprawa jest niesamowicie ważna dla Wina, bo dotyczy jego krewnego. Choć chłopak, którego widziano w Londynie, nie jest bliskim mężczyzny, to ten za wszelką cenę chce go odnaleźć. Żeby uratować i jego i własnego krewnego. Nie ma wątpliwości, że Winowi bardzo na tym zależy, bo pierwszy raz w swoim życiu prosi o pomoc Myrona. Dążenie do poznania prawdy nie było proste, pojawiało się wiele wątpliwości, nawet w tym, czy chłopak, który przedstawia się jako Patrick Moore to rzeczywiście Patrick Moore.
Choć wiele elementów było ciekawych, niespodziewanych, to część z nich była trochę za bardzo zawiła. Właśnie przez to, że dużo rzeczy było pokomplikowanych, wydawało się, że zakończenie również okaże się bardziej wymagające. I tu się zawiodłam, bo akurat to było proste. Może nie takie, żeby każdy miał się go domyśleć, ale jednak już po poznaniu go nie ma tego efektu "wow", bo jest w nim coś takiego, co każdy mógł widzieć w jakimś filmie, czy też w książce. Jak dla mnie to słabe zakończenie jest nowością, bo Coben potrafi napisać taki finał, że długo potrafię być pod wrażeniem.
"W domu" porusza wiele trudnych tematów, nad którymi warto się zastanowić. Przede wszystkim do takich należy porwanie dzieci, ale też to, jak rodziny radzą sobie po takim przeżyciu, dlatego też warto przeczytać najnowszy tytuł Cobena. Jednak dobrze jest poznać kolejne losy Myrona i Wina, bo ta dwójka ma świetny humor, ale też idealnie ze sobą współgra przez wiele lat.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Albatros.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz