Tytuł: "Psiego najlepszego"
Autor: W. B. Cameron
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
"Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta" to kolejna powieść W. B. Camerona. Niestety mam z nią problem, bo tak właściwie otrzymałam wszystko to, czego oczekiwałam, ale w podwójnej dawce - było po prostu zbyt słodko.
Josh nigdy nie miał psa, dlatego gdy nagle musi się nim zająć jest w kropce. Na dodatek okazuje się, że to ciężarna samiczka. To oznacza, że będzie jeszcze więcej psów. W takiej sytuacji bohater jest świadomy, że sam sobie nie poradzi, dlatego szuka pomocy w okolicznym schronisku. Tam poznaje Kerri, która nie pozostanie mu obojętna.
Nie ukrywajmy...wszyscy kochamy małe, słodkie pieski, bo są po prostu...małe i słodkie. Dlatego trudno było nie ulec tej ślicznej okładce...niestety wnętrze książki już tak nie zachwyca, a poziom "słodkości" przekroczył wszelkie dozwolone normy. Naprawdę. Miałam dosyć tej historii już na samym początku, z niecierpliwością czekałam na jej zakończenie.
Pozytywnym aspektem tej książki jest jedynie fakt, że widać tutaj z jakim ogromem miłości i wrażliwości odnosi się autor do naszych ukochanych czworonogów. Gdyby z takim samym zaangażowaniem przyłożył się do kreacji ludzkich bohaterów, to z całą pewnością byłoby dużo lepiej.
"Psiego najlepszego" to książka ciepła, z mnóstwem pozytywnych wibracji. Jeśli szukacie czegoś wyciszającego, bez większych emocji, ze schematyczną fabułą i przewidywalnym do bólu zakończeniem to ta książka będzie dla Was idealna.
Czytałam ją przed świętami i bardzo mi się podobała;) idealna dla miłośników psiaków!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
korczireads.blogspot.com